Ludzie allecco.pl w rajdzie MTB: Mocne serca, silne nogi i żar w oczach
O tym, że w grupie farmaceutycznej, w której jest też allecco.pl, mamy ludzi wielkiego serca i wielu talentów, także sportowych, już wspominaliśmy. Nie mówiliśmy jednak o czterech miłośnikach dwóch kółek: Piotrze, Marku, Rafale i Kubie. Już 22 września startują w rajdzie rowerowym MTB. Poznajcie naszych sportowców!
Piotr Misiałkiewicz, Marek Kozłowski, Rafał Jasiński i Jakub Słonka – wszyscy pracują dla Medicare-Galenica (do której należy allecco.pl). Ale panów łączy coś jeszcze: miłość do jazdy na rowerze. Uwielbiają rywalizację i przygody na dwóch kółkach, ostre zjazdy i trudne podjazdy, wymagające trasy MTB przez bezdroża i piękne widoki po drodze.
Markowi na rowerze nie jest groźna nawet wataha dzików, a Rafałowi – rozwścieczone psy. Piotr potrafi jechać na stojąco kilometrami, a Kubie na rowerze nie są straszne także pola minowe w Bośni.
Ta silna reprezentacja – w firmowych koszulkach allecco.pl – już 22 września weźmie udział w Mistrzostwach Polski Farmaceutów w maratonie MTB. Impreza odbędzie się w Józefowie koło Warszawy. Patronat nad zawodami objęła Naczelna Izba Aptekarska. Na maratonie spotykają się farmaceuci z całej Polski i ich rodziny oraz pracownicy branży farmaceutycznej, a także przyjaciele farmacji.
Po co tam jadą Piotr, Marek, Rafał i Kuba, co ich przyciąga do dwóch kółek?
Piotr Misiałkiewicz, dyrektor warszawskiego oddziału, Medicare-Galenica: Jazdę na rowerze trenuję od 10 lat. Brałem udział w rożnych maratonach, ponieważ daje mi to satysfakcję. Teraz do przejechania mamy 17 kilometrów po piaszczystych, leśnych terenach na peryferiach Warszawy. Nie jest to ani długi, ani specjalnie trudny odcinek, ale na pewno będą jakieś niespodzianki. Myślę, że średnia prędkość do osiągnięcia w takich warunkach, to 26-28 km na godzinę.
Dla mnie liczy się nie tylko rywalizacja, ale także dobra zabawa. Planuję wcześnie wstać, zjeść lekkie śniadanie (np. owsiankę z bananem) i zrobić tzw. rozjazd trasy.
Przygoda z zawodów, którą najbardziej zapamiętałem? Było to kilka lat temu, także na rajdzie pod Warszawą, w Pomiechówku. Na początku wyścigu pękła sztyca pod siodełkiem w moim rowerze, więc przez kilkanaście kilometrów jechałem na stojąco. To było wyzwanie! Ale ponieważ nie mam w zwyczaju łatwo się poddawać, ukończyłem rajd. Zapamiętałem go jednak na długo.
na zdjęciu: Piotr Misiałkiewicz
Rafał Jasiński, przedstawiciel handlowy, Medicare-Galenica: Jedziemy z kolegami razem, to wspólnie podziałamy, będziemy się wspierać. Szykuję się na pagórki, piaski, niekoniecznie łatwą leśną drogę. Te 17 kilometrów to niezbyt dużo, ale trasa może być wymagająca.
W zawodach uczestniczę od czterech lat, a wcześniej jeździłem rowerem rekreacyjnie. Trenuję dla zdrowia. Poza tym to odskocznia od pracy. Zwykle dwa razy w tygodniu przejeżdżam 20 km.
Kiedyś na Mazurach jeździłem po lasach i jedna ścieżka doprowadziła mnie po kilku godzinach do gospodarstwa w środku puszczy. To wtedy pobiłem swój rekord prędkości. Gdy zbliżyłem się do zabudowań, okazało się, że gospodarzy tam nie ma, ale w moim kierunku rzuciły się rozwścieczone psy. Od razu ruszyłem w przeciwną stronę, a one pędziły za mną. W głowie miałem tylko jedną myśl: oby teraz opona nie pękła. Awarii nie było, dałem radę. Adrenalinę miałem potężną, więc zrobiłem tam chyba swoją życiówkę.
na zdjęciu: Rafał Jasiński
Marek Kozłowski, przedstawiciel handlowy, Medicare-Galenica: Na rowerze jeżdżę od właściwie od zawsze, a od kilku lat startuję w różnych zawodach. Cieszę się, że teraz startujemy wspólnie z kolegami z firmy. Kiedyś częściej brałem udział w zawodach MTB, dziś więcej startuję w wyścigach szosowych. Trenuję dwa razy w tygodniu i w weekendy.
Bardzo lubię rajdy, szczególnie ekstremalne, górskie. To prawda, że upadki, przewrotki, zderzenia – to wszystko jest wpisane w ten sport, szczególnie, kiedy się walczy o czołowe miejsca. Nigdy jednak nie miałem dramatycznych przeżyć na trasie, jeśli chodzi o współzawodnictwo.
Przeżyłem jednak dwie przygody, które zapamiętałem do dziś. Kiedyś, gdy wyjechałem rozpędzony zza zakrętu w lesie na polanę, wpadłem w stado dzików. Stało ich tam kilkadziesiąt – głównie lochy z wieloma małymi. Byłem tak zaskoczony, że nawet nie myślałem, co robić. Zresztą dziki też były zdzwione. Gdy mnie zobaczyły i rozpierzchły się, więc pojechałem w swoją stronę. Nie chciałbym jednak na nie trafić na piechotę.
Pamiętam też awarię rowerową na jednym z górskich wyścigów, latem, gdy panowały ogromne upały. Było prawie 40 stopni, żadnego cienia wokół, pusty teren, a mi posuł się rower. Nie dało się go naprawić, więc przez 15 kilometrów ciągnąłem sprzęt za sobą. Woda się skończyła, a pragnienie miałem tak wielkie, że życie uratowały mi bidony pogubione przez tych, co przejeżdżali. Zbierałem te bidony, wypijałem wodę i szedłem dalej. Inaczej nie dałbym rady na tej pustyni.
Jakub Słonka, Junior Category Manager, Medicare-Galenica: Uwielbiam jeździć na rowerze. Trenuję 2- 3 razy w tygodniu. Dla siebie, dla zdrowia, dla przyjemności. Po prostu wsiadam na rower i spontanicznie jadę, gdzie mnie oczy poniosą. Zwykle dotąd, aż się ściemni. Średnio robię wtedy 50 km.
W ostatnie wakacje jeździłem rowerem z grupą znajomych po Bośni i Hercegowinie. To, co mnie urzekło, to piękne widoki i bardzo życzliwi ludzie. Kiedy spotykali rowerzystów, zatrzymywali się i pytali, czy wszystko dobrze, czy nie potrzebujemy wody, ustępowali pierwszeństwa peletonowi.
W pamięci utkwił mi szczególnie jeden ze zjazdów z gór: długi na 25 km, stromy, kręty, gdzie prawie cały czas jechało się 60 – 70 km na godzinę. To była frajda.
Pamiętam też wycieczkę po polach, płaski teren, malownicze widoki, my na ścieżce, a obok nas na polach tabliczki: „Uwaga, pole minowe”. Miejscowi uprzedzali, że niebezpiecznie jest zjeżdżać ze ścieżki, bo można trafić na niewybuchy z ostatniej wojny. Trzymaliśmy się więc szlaku i wszystko skończyło się dobrze. Teraz czas na Mazowsze!
na zdjęciu: Jakub Słonka
Trzymamy kciuki za drużynę Medicare-Galenica allecco.pl w podwarszawskim rajdzie. Oby dziki, ani inne stworzenia, nie wjeżdżały Wam pod koła!